fot. Przemysław Skowron

Tomasz Biskup

Pisanie na swój temat jest głupie. Więc nie będę tego robił. Zamiast tego napiszę w pierwszej. Jestem Tomek. Nazywam się Biskup. I tutaj pierwszy żart. Nie mój. Losu. Bo tak się składa, że jestem biskupem, który urodził się w ateistycznej rodzinie. I siłą rzeczy w swoim stand-upie zasami wspominam o wierze i jej braku. Z moim nazwiskiem unikanie tematów religijnych jest jakby niemożliwe.

Spokojnie jednak, nie jestem jednym z tych komików, którzy w kółko gadają o tym, że Boga nie ma (z dużej litery, bo to jednak nazwa własna). Po pierwsze, bycie wojującym ateuszem mi się znudziło. Po drugie wszystkie dobre żarty o religii, jakie istnieją, już powiedział George Carlin.

O czym mówię w takim razie? Tak generalnie to o wszystkim. Mam proste, chwytliwe i życiowe fragmenty, z których zaśmieje się każdy od dwunasto do dziewiętnastolatka (dosyć śmiałe twierdzenie, ale co tam). Mam stand-up o podróżach i dziwnych zawodach (część z nich uprawiałem). Mam też bit o spedycji, bo niedawno grałem na imprezie firmowej dla tej branży (tak, jestem chałturnikiem i mi z tym dobrze). Generalnie, jeśli chcecie się dowiedzieć, co tam jeszcze mam, to obejrzyjcie jedno z nagrań poniżej.

W tego typu opisach chyba powinny się zawierać osiągnięcia, dokonania i ogólnie laury zdobyte przez osobę opisywaną. W związku z powyższym informuję, że mam osiągnięcia.

Tomasz Biskup

Zobacz w akcji

Minione wydarzenia